czwartek, 19 grudnia 2013

Pożeganie z Herrnhut i spotkanie po latach czyli kocham Dresden !!!

Za oknem wznoszące się ku górze wieże pięknych budynków znajdujących się w samym centrum Drezna... wiatr pochyla drzewa w unoszącym się dookoła śpiewie ciszy. Tak jak wiatr porywa liście, czuję się jakby moje wspomnienia i przeżycia ostatnich miesięcy i lat splatały się w jeden korowód wolno unoszących się liści na wietrze. Dookoła mnie zapach wspomnień i wizja lekko zamazanej przyszłości. Bycie tutaj jest wyjątkowym skarbem i błogosławieństwem ale także objawieniem tego ... jak bardzo nie rozumiemy i nigdy nie pojmiemy upływu czasu i tego co na jakiego kartkach jest zapisane.

...

Czy można przestać kochać kogoś, kogo pokochało się najbardziej nieskazitelną formą przyjacielskiej miłości, 5 lat temu podczas jednej z większych przygód swojego życia ? Jestem przekonana, że można ale to na pewno nie przydarzyło się mi. Jestem właśnie w mieszkaniu mojej przyjaciółki z Brazylii, którą poznałam 5 lat temu podczas mojego pobytu w Anglii w Ashburnham Christian Place, gdzie pracowałam jako wolontariusz. Była jedną z tych osób, które pamięta się przez całe życie. Zawsze jak o niej myślę, to mam przed oczami obraz jej siedzącej w kuchni naszego domku, z różową Biblią, notatnikiem i kolorową kredką do zaznaczania fragmentów. Pamiętam jak usiadłam obok niej i słuchałam tego jak ona czyta Biblię, jak się modli... jak wiele pasji i ognia ma dla Boga. Evelyn na pewno nie należy do tych ludzi, którzy będą przejmować się opinią innych ludzi. Nigdy w całym moim życiu nie poznałam kogoś kto w tak bardzo ekspresyjny sposób byłby... sobą. Jej krzyki ekscytacji i łzy bólu można było słyszeć przez pół Ashburnham. Wielu ludzi to denerwowało tak samo jak wielu ją za to kochało... w tym ja. Ona była sobą. I może były momenty kiedy można być sobą trochę mniej, to mimo wszystko ceniłam to jak bardzo kocha i akceptuje siebie wiedzą, że Bóg jest rozkochany w tym jaka ona jest. 
Evelyn miała listę. Listę cech charakteru i wyglądu i umiejętności jakie chciała aby jej mąż miał. Modliła się o to i pewnego dnia zaprowadziła mnie do swojego pokoju i pokazała listę przyklejoną nad jej łóżkiem. Lista idealna można by powiedzieć. Ale co jest najpiękniejsze, to się spełniło. I teraz siedzę w Niemczech w mieszkaniu Evelyn i Michaela, którzy są ponad dwa lata po ślubie i są jednym z najbardziej zakochanych w sobie małżeństw jakie znam.
Ja, Evelyn, Matu w Ash 2008
Michael przyleciał do Ash kiedy ja wyjechałam. I okazał się być chłopakiem z listy. Dokładnie każdy punkt. I może ja nadal nie jestem fanką listy, to wiem, że Bóg działa za każdym razem w inaczej wyjątkowy sposób. Przestałam od jakiegoś czasu i po pewnych doświadczeniach ograniczać Boga do, w moim mniemaniu, świętych sposobów działania. Czy chodzi o relacje, czy modlitwę, kościół... przestałam. Bóg wie. On rozumie. On ma swoje drogi, tak bardzo inne od naszych. Także Michael jest chłopakiem z listy. Przez ponad dwa lata widzieli się dwa razy w Brazylii, co drugi dzień do siebie pisali i co drugi rozmawiali na skype dzieląc się wszystkim i niczego przed sobą nie ukrywając. Po tych latach wzięli ślub i mieszkają teraz Dresden. 
Jestem tutaj i nie wierzę. Budzę się rano i nie wierzę. Tak wiele nocy przepłakałam myśląc o tym, że już nigdy nie spotkam pewnych ludzi w swoim życiu. Tak wiele razy wyrzucałam Bogu to jak On mógł poznać mnie z takimi cudownymi ludźmi i potem po prostu mnie od nich zabrać. Każdy kto mnie zna, wie jak bardzo przeżywam takie sytuacje. Jak bardzo rozstania są dla mnie ciężkie. A teraz...

...

W niedzielę rano poszłam do kościoła w Herrnhut. Wieczorem miałyśmy z Kasią pożegnalną imprezę. Wszystko tak cudownie nam przygotowali. Jedzenie, muzyka... wszystko. Siedzieliśmy i po prostu dzieliliśmy ten ostatni wieczór razem. Pod koniec każdy miał powiedzieć mi i Kasi jakieś wspomnienie z nami związane. To był bardzo wzruszający moment ponieważ poza wspomnieniami zostałyśmy zasypane komplementami i tym jak wiele dla nich znaczył nasz pobyt tam. Tyle słów uznania to ja usłyszałam ostatni raz w Ash. Ale ja nie mogłam wytrzymać słuchając tego wszystkiego i po prostu potem ja z Kasią mówiłyśmy co oni znaczą dla nas i jak bardzo Bóg ich użył w naszym życiu. Rano w kościele Ray zadedykował nam piosenkę. Nawet goście podchodzili aby podziękować za czas uwielbienia, kiedy to z Kasią prowadziłyśmy nasze sety. Kochani kochani ludzie z kościoła młodsi i starsi po prostu przychodzili żeby podziękować. Powiedziałyśmy z Kasią krótkie świadectwo tego co Bóg dla nas tam zrobił. Kasia wyjechała pierwsza,a ja dwie godziny po niej. Ale nie pojechałam do domu tylko właśnie do Evelyn do Dresden. Musiałam tak bardzo się pilnować aby nie płakać. Aby nie dać sobie upaść na duchu w samochodzie. Przecież jechałam się zobaczyć z moją cudowną przyjaciółką z Ash ! Nie mogłam sobie pozwolić teraz na tęsknotę za tym co już za mną. 

Ale wciąż ja to ja, Aga. Ja potrzebuję po prostu wypłakać pewne rzeczy. Kiedy tęsknię. To tęsknię całą sobą. Kiedy kocham to daję całe serce. Kiedy mam relację to o nie walczę. A ja nie miałam do tej pory czasu żeby po prostu popłakać z powodu tęsknoty i żalu zostawiania miejsca... Nie każdy to może zrozumieć. Nie wiem czemu Bóg powołuje mnie do przemieszania kiedy za każdym razem tak bardzo to boli ale wiem jedno : było warto. Tak bardzo warto. 

To, że teraz to jestem. Przeżywam każdą chwilę z Evelyn, rozmawiałyśmy z Leandro naszym przyjacielem na skajpie. Evelyn powiedziała, że ma niespodziankę i nie powiedziała, że jestem u niej. A ja nie rozmawiałam z nim chyba dwa lata. Może więcej. Kiedy mnie zobaczył na skajpie to tak go zatkało, że myślałam w pewnym momencie, że już nie pamięta kim jestem. Potem pokazał nam ścianę u siebie w pokoju gdzie ma od 5 lat powieszone nasze zdjęcia... rozmawiałam potem z przyjaciółką z kościoła, która jedne z pierwszych słów jakie powiedziała to były 'Aga dlaczego Cię tu nie ma', potem odebrałam wiadomość od Karoliny... przekochaną wiadomość w której pisała jak bardzo się cieszy, że wracam i nie może się doczekać. Odebrałam wiadomość od Mareczka, że już nie może się doczekać kiedy pogadamy. Moja kochana Rozi nigdy nie daje mi zapomnieć o tym, że mnie kocha. I wiele wiele innych wiadomości, które odebrałam.

Jak można żyć przeszłością kiedy tak wiele jest przede mną ? Kiedy tak wiele ludzi kocha, po prostu kocha. Kiedy gdziekolwiek nie pojadę, gdziekolwiek się nie obrócę, jestem otoczoną miłością i tęsknotą. Kiedy moja przyjaciółka po 5 latach dalej kocha mnie tak samo i tak wiele wciąż nas łączy. Oczywiście, że wiele się zmieniło. Oczywiście, że nie rozumiem jeszcze więcej niż wcześniej. Ale po raz kolejny raz dochodzę do jednego wniosku. Inwestowanie w ludzi, w relacje jest najpiękniejszą rzeczą jaka przydarzyła mi się w życiu. Wiem, że warto. Warto tęsknić. Warto kochać. Warto inwestować nawet jeśli zostaniemy zranieni bądź nasi przyjaciele nie będą w stanie spełnić naszych oczekiwań. Bo inwestowanie w innych to kochanie ich. To kochanie ich 'dlatego' i 'pomimo'. To noszenie w sobie największego przykazania ze wszystkich. I nawet jeśli już więcej nie zobaczę tych ludzi, nawet jeśli czasem boli brak kontaktu, brak zainteresowania, a czasem boli ta wielka miłość, którą się z nimi dzieli w radosnym uścisku przyjaźni to : 

"Jeśliby kto chciał oddać za miłość całe swoje mienie,
To czy zasługuje na pogardę?"

Pnp. 8, 7b

Bardzo tęsknię za Herrnhut. Bardzo tęsknię za Ash. Bardzo kocham moich przyjaciół w Polsce. Bardzo kocham moją rodzinę. 


Siedzę w pokoju w Dresden myśląc o tym jak moje życie zmieniło się kiedy powiedziałam Bogu 'tak'. Kiedy postanowiłam nie godzić się na zwykłość w moim życiu. Siedzę i za oknem dalej widzę wieże niemieckich budynków, w moim kubku już nie ma herbaty, a moje włosy już prawie wyschły. Moje myśli dalej błądzą jak liście prowadzone w tańcu przez wiatr. Dalej tęsknię za Herrnhut. I dalej nie mogę pozwolić sobie na załamanie. Wiem, że ciągle będę się uczyć. Nie wiem czy Herrnhut od nowego roku, czy Hiszpania czy... cokolwiek. Ale wiem jedno... nie jestEM w miejscu. Nie stoję w miejscu. Poruszam się i może kosztuje to ból rozstania,ale wiem, że warto.

ps 
Idę dzisiaj na 'Hobbita' ! :D
Małe pamiętniki dla nas robione ręcznie przez Bare
Nasz pożegnalny wieczór
Prowadziliśmy razem uwielbienie w niedziele
Ostatni posiłek razem
Przedostatni dzień, wspólne gotowania, Kłapsa w kuchni xD
Kasi świadectwo
Ray, który nam śpiewał i Jenny liderka
Modlitwa starszych o nas, jedna z wielu
Adele, Andy, Kasia, Bara, Ja i Tristan jak zwykle robi zdjęcie
Koncert dzień przed wyjazdem 
Koncert
Czekanie na jedzenie :D
Sebastian postawił nam kawę w ostatni wieczór !

Średniowieczny Christmas Market w Dresden

Moja Evelyn 
Wszyscy byli tak poprzebierani!
Pancio zabawiał tłum





































Brak komentarzy:

Prześlij komentarz