wtorek, 8 października 2013

Pierwszy tydzień w Herrnhut

Najwyższa pora zacząć spisywać to co się dzieje w Herrnhut ! :D

Na stacji w Zgorzelcu 
Jak myślę o tym co mam napisać moja głowa biega od wydarzenia do wydarzenia, śmiesznych poprzez wzruszające i kończąc na duchowych momentach. Własnie się zorientowałam, że po siedmiu dniach jest tylko do napisania, że nie mam pojęcia jak to zrobić xD Ale raczej będę się streszczać i opiszę ogólnie jak praktycznie wygląda moje i Kasi życie tutaj i od czasu do czasu będę zagłębiać się w bardziej duchowe aspekty tej przygody i jak nie długo znajdę jakiś czas na to, opowiem jak wiele drzwi Bóg musiał pootwierać żebym mogła się tu znaleźć. Postaram się załadować czasem jakieś filmy i wrzucać fotacze.

Jechałyśmy z Kasią pociągiem z trzema przesiadkami i jako bardzo rozgarnięte i ogarnięte polskie dziewczęcia podałyśmy nazwę niemieckiej stacji równolegle z polską i kiedy wysiadłyśmy z pociągu i nasz czas oczekiwania dobiegał godziny stwierdziłyśmy, że może czas zadzwonić i zapytać czy przypadkiem nie zapomnieli. Jak się okazało wysiadłyśmy po polskiej stronie,a dziewczyny czekały na nas po niemieckiej :D Jakoś udało nam się dogadać, ale był trochę stres ze względu na to, że nie wiedziałyśmy jak zostanie przyjęte nasze nieogarnięcie xD Dziewczyny jednak nie wyglądały na bardzo zdenerwowane, a raczej miały ubaw z tego,że nie miały pojęcia jak wrócić xD
W drodze do Herrnhut
Jechałyśmy przez tak piękne miejsca ! Na początku śliczne niemieckie miasteczko ! Tak cudownie zadbane, ze starą architekturą, która już wprowadzała inny nastrój i wprowadzała do innego świata. Następnie wjechałyśmy w pola pełne zieleni i słońca ! Ja oczywiście wzruszona tym jak wielkim cudem spełnia się właśnie to co powiedział do mnie Bóg na przełomie lutego i marca, pozwalałam strumieniom łez spływać radośnie po moich policzkach, zaczerwienionych od ekscytacji !
Kiedy dojechałyśmy zostałyśmy oprowadzone po całym Jesus-Haus. Jest to pierwsze w Europie miejsca w którym zapoczątkowano modlitwę i uwielbienie 24/7 i trwała ona sto lat. Potem nastąpiła przerwa i teraz na nowo próbują odbudować tutaj miejsce modlitwy, wstawiennictwa i uwielbienia. Główne punkty skupienia to modlitwa o  narody oraz Izrael, oraz uwielbienie samo w sobie. Jak to oni mówią "Chcemy odkopać studnie, który były przed nami wydrążone i pozwolić by na nowo zostały uwolnione wody życia". Więc... kopiemy je razem :D
Jedna z części Jesus-Haus
Ogólnie ośrodek jest duuuuży, bardzo wiele tajemniczych pokoi, po schodkach w górę, po schodkach, w dół... to za drzwiami, jakieś inne drzwi itd. Jest kilka pokoi modlitwy. Jeden za narody, drugi za Izrael i trzecie pokój uzdrowienia. Podczas kiedy Sue (nasza liderka i przewspaniała, mądra i pokorna kobieta i przyjaciółka) oprowadzała nas w pokoju uzdrowienia siedział Leonard Jones (jeden z liderów uwielbienia w The Morning Star) !!! I się zajarałam jak dzika, bo nie na co dzień wpada się na takich ludzi ;) Szczególnie, że z Kasią przez ostatni czas jarałyśmy się jego muzyką i grą na skrzypkach :) Więc teraz już co jakiś czas go spotykam i już mnie to tak bardzo nie ekscytuje, ale i tak jest to fajnie :)

Potem trafiłyśmy na czas uwielbienia, który jest codziennie od 18.00-19.00 ten prowadzili internsi (czyli my, którzy jesteśmy tutaj aby służyć w domu modlitwy). Powiem tak... bardzo proste i bardzo mocne. To był czas radości i spotkania z Bogiem, było może łącznie z 10 osób na sali i taaaaka wolność. Po uwielbieniu Sue wzięła wszystkich internsów razem (jest nas 10 co jest wyjątkiem wyjątków bo zazwyczaj mają max 5) i powiedziała "Chcę żebyście wiedziały, że nie musicie się starać stać częścią tej rodziny, bo my już nią jesteśmy przez Jezusa. Jesteście kochane i cieszymy się, że tu jesteście." Potem się razem modliliśmy, były manifestacje ducha świętego oraz słowa prorocze. I jeśli mam być szczera nie spodziewałam się tego, bo...i tutaj muszę napisać o najważniejszym. 

Powiem tak... to jest bardzo proste miejsce. Proste uwielbienie, które nie oznacza śpiewania piosenek jedna za drugą, ale totalne poddanie Duchowi Świętemu i wchodzeniu w miejsca głębokie, przy dźwiękach jednej gitary i wokalu, który nie zawsze jest trenowany. Jest zimno, bo słabe ogrzewanie...budynek jest również prosty... jak tylko weszłam to byłam bardzo podekscytowana, ale zadałam sobie pytanie patrząc na prostote tego wszystkiego, czy to tutaj miałam być ? Czy jednak nie do Ihopu miałam jechać  i wtedy zrozumiałam...

Obiad przygotowany przez Tristana i nasz cudowny team
Ci ludzie...jak tylko o tym myślę to płaczę. To nie są jakieś hipsterskie grona własnej adoracji, które siedząw domu modlitwy popijając kawę i wodę z wielkich kubków, czytając Biblię,a w między czasie ćwicząc instrumenty. Nie muszę tu myśleć o tym jak wyglądam, czy dziś powinnam się malować czy nie, czy ta bluzka pasuje do tych butów czy może te spodnie bardziej. Czy może nie przesadziłam podczas modlitwy bądź czy nie wydałam się za bardzo ekspresyjna. Tu jest wolność. Tu jest rodzina. Nikt cię nie ocenia. Nikt cie nie potępia, nikt nie mówi za twoimi plecami. I może to nie jest cool wypasista grupa 'friendsów', ale to są ludzie z którymi marzę aby przebywać, od których marzę aby się uczyć i spędzać wolny czas. Jest nas 10 razem z Sue, średnia wieku to ok 30 lat. Niezależnie od tego kto jaką ma funkcję, myją gary, odkurzają, renowują budynek... biegają i usługuję sobie tak bardzo, że nie wiedziałam, że tak się da. Prześciganie do tego żeby umyć naczynia czy posprzątać po wspólnym oglądaniu filmów. Kiedy jest wspólna modlitwa nie w nich nic poza najwyższym stanem skupienia na Jezusie. Nikt się nie rozgląda na boki ani nie patrzy na innych... jak ktoś chce tańczyć to tańczy, jak leżeć to leży. Niesamowite jak do tak prostej wspólnoty przyznaje się Bóg. Bardzo dużo czasu poświęcane jest na osobistą modlitwę i wszelkie wspólne momenty uwielbienia. Otaczają nas modlitwą i wsparciem. Czuję coś czego nigdy nie czułam aż tak intensywnie... miejsce w którym jestem stało się dla mnie domem, a ludzie rodziną. Kiedy ktoś ma słowo prorocze po prostu je mówi, nie zastanawia się ,ale mówi !

Sprzątanie po kolacji :D
Ogólnie nasz program nazywa się "Harfa i miotła" :D Czyli łączymy służbę w domu modlitwy z praktycznąpracą. Ogólnie pracujemy około 3 godzin dziennie w dużych odstępach czasu. Poranek zaczyna się o 8 modlitwą, uwielbieniem i krótkim Słowem. Jest to niezwykłe jak wiele można odebrać podczas zwykłych prostych spotkań kiedy tylko ludzie są głodni  i nastawieni na spotkanie z Bogiem... On po prostu przychodzi. potem coś sprzątamy  i czas wolny w którym zazwyczaj staram się spędzić chwilę z Bogiem, odpisać na maila i zacząć nowego posta na bloga. Potem lunch, który jemy wspólnie, a czasem przygotowujemy sobie sami :) My z Kasią robiłyśmy już ciasto czekoladowe dla wszystkich i kurczaka w miodzie i warzywach w niedzielę ! To było rzucenie na głęboką wodę,ale wyszło super ! Jaram się tym jak działa ta wspólnota. Potem praca i od ok 14 - 16.30 mamy znowu przerwę i tutaj zazwyczaj chodzę się modlić. Potem znowu trochę pracy i uwielbienie o 18.00. I znowu tutaj się albo modlę albo ok 20.00 robimy coś razem :) Soboty  i niedziele są wolne, więc wtedy mam czas na odpisywanie maili i chodzenie na długie spacery i duuużo czasu z Jezusem ! Większość mojego czasu z Bogiem spędzam w pokoju uzdrowienia, bo lubię go najbardziej :) Dostałam od kilku osób słowo, że Bóg będzie mnie uzdrawiał mnie w tym czasie i tak się składa,że ten pokój polubiłam bardzo, więc tam przesiaduję :) Podobno jest tam anioł uzdrowienia, więc ja się spoko z tym czuję xD
Podczas sprzątania po kolacji oto co znalazłyśmy za oknem xD
Ogólnie są nauczania dla nas, na różne tematy. Bardzo się tu karmię ! Niesamowite jest jak bardzo żywe jest to czego tutaj jestem nauczana. Mamy też lekcje teorii muzyki ! Co było moim marzeniem i nawet tego nie oczekiwałam. Ale jedną z najpiękniejszych rzeczy jakie tu doświadczyłam był szabat !!!!
W każdy piątek nic, już nie robią przez cały dzień i ten dzień jest przeznaczony na post i czas z Panem, więc wtedy cały dzień siedzę studiuję Słowo, medytuję nad nim, modlę się... spędzam czas z Panem, teraz będę próbować trochę pisać piosenek bo Pan mi o tym przypomina, muszę się przełamać, ale zobaczymy. I o 18.00 jest koniec postu i następuje cała ceremonia szabatu ... płakałam. Obiecuję to nagrać, bo to jest coś wartego zobaczenia dla każdego. Nie będę nawet opisywać bo nie ma sensu. Bóg im pokazał w jaki sposób mają to obchodzić i oni dokładnie tak to robią. Trwa ok 2 godzin, z pyyysznym żarciem ! :D

Z takich pojedyńczych rzeczy jakie się wydarzyły i były znaczące lub zaskakujące to :

Pokój uzdrowienia, wtedy modliła się o mnie Kasia
Moja choroba. Kiedy tylko przekroczyłam próg domu, w nocy przed wyjazdem do Herrnhut, z ostatnimi zakupami poczułam się bardzo słaba. Kiedy byłam już Niemczech odkryłam, że jestem serio chora. Nie mogłam śpiewać, miałam gorączkę i byłam zziębnięta i słaba. Wzięłam wszystkie leki i nic... aż pewnego dnia siedziałam w pokoju modlitwy i przeczytałam fragment z Jakuba 5 , podam skrawki fragmentów : 'Choruje kto między wami?Niech przywoła starszych zboru i niech się modlą nad nim, namaściwszy go oliwą w imieniu Pańskim (...)Wyznawajcie wtedy grzechy jedni drugim i módlcie się jedni za drugich, abyście byli uzdrowieni"... Zawołałam Kasię z pokoju modlitwy obok i powiedziałam jej, że po prostu nie chcę tego rozkminiać.. nie chcę się zastanawiać ,ale po porstu wierzyć słowu bożemu. W pokoju był olej z Izraela i poprosiła Kasię aby mnie nim namaściła i pomodliła się o mnie,ale najpierw wyznam jej moje grzechy. Po prostu to zrobiłyśmy. Po prostu. A Pan jest wierny. Jest wierny.Jest wierny. Rano obudziłam się zdrowa. Alleluja !!

Moja relacja z Kasią. Postanowiłyśmy utrzymywać swoje życie w czystości i świetle przed sobą. Codziennie wieczorem wyznajemy sobie grzechy i modlimy się razem. Na pewno napiszę o tym więcej, jakie owoce to przynosi i jak bardzo ratuje przed wieloma wpadkami.

Kawa dla nas od Ewy, sobota rano
W sobotę rano miałyśmy jechać na rowery z Ewą z Czech, ale ja bardzo źle się czułam. Ewa totalnie
niespodzianie przygotowała nam kawę i przyniosła do łóżka !!! To było coś niesamowitego!

Mamy raz w tygodniu grupkę naszą małą i mamy jakieś słowo od Sue oraz wtedy prorokujemy sobie. Losowaliśmy karteczki z imionami i pisaliśmy wrażenia jakie mieliśmy odnośnie siebie :) Dostałam tak piękne słowo potwierdzjące powody dla których jestem w tym miejscu, że oczywiście płakałam. Potem Sue poprosiła mnie jak staliśmy w kółku trzymając się za ręce abym posłuchała Pana i powiedziała co chce przekazać naszej grupie. Spięłam się trochę, ale wiedziałam, że jestem w atmosferze miłości i Bóg się przyznał. Dał mi obraz i słowo !!! I jest tak cały czas !!!

Nasz niedzielny dzień zakończyłyśmy spacerem z Kasią. Na razie napisałam takie praktyczne rzeczy, bo moi kochani przyjaciele prosili mnie o jakieś info :) Mam dużo więcej do napisania, ale nie chcę zamęczać stosem informacji. Jeśli chodzi o to co mówi do mnie Bóg to przede wszystkim list Jakuba. Dużo siedzę nad pierwszym rozdziałem 1 listu Jana. Głównie temat Boga jako światła i światłości, czystości serca o raz umysłu Rzymian 12, 1-2. Jestem przede wszystkim w procesie uzdrawiania duchowego i nabierania pokoju w mojej relacji z Jezusem. Ale to taki skrót :)

Pozdrawiam bardzo mocno wszystkich, którzy to czytają, czy moich przyjaciół, którzy mnie wspierali i dalej to robią czy tylko tych którzy po prostu czytają :) Niech to będzie zachętą do słuchania Bożego głosu i nie bania się ryzykować, bo bycie w miejscu bożego powołania jest najsłodsze.

Tutaj kilka fotek cobyście poczuli klimat :)
Poranne spotkanie - uwielbienie, modlitwa i słowo, na gitarze Sue
Jedno ze śniadań, ten roześmiany to Andy :)


Tea time po obiedzie :) Zawsze mamy tea time, jest cool!

Widać kawałek mieszkania Sue i jej uroczej kuchni :)

Zdjęcie Kasi ze spaceru jak ja byłam chora

Nasze owce xD Prawie ją nakarmiłam xD

Ciasto i Tristan :D

Początek szabatu !
Przygotowywanie obiadu, w ślicznej klimatycznej kuchni !
Niedzielne nabo
Znwou jedna z częsci Jesus-Haus, ogród w pięknym porannym świetle
Widok z okna kuchni
Simone z jej synkiem i jego urodziny :)
Na spacerze wieczorem
Kasia mój mistrzunio na tej focie, i wzrok tej owcy xD Kasia I love u !

Chyba jedno z nielicznych wspólnych zdjęć z Kasią

2 komentarze:

  1. Aaaaaaaaa <3
    Kurcze jaram się tym na maska! Super się to czyta, aż chciałoby się tam być z Wami :)

    Tylko pij dużo, bo jak tak czytam to Ci wody na łzy może braknąć! :)
    Jeszcze więcej błogosławieństw!!! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Marek !!! dziekóweczka ! Zapraszamy xD Od dzisiaj postanowiłam pić więcej, za Twoją radą tato ;) Pozdrawiamy bardzo radośnie z Kasią i super miło było przeczytać Twój komentarz ! Ściskamy Cię i błogosławimy Marek ! Serio tak się ucieszyłyśmy jak napisałeś :D pozdrooo

    OdpowiedzUsuń