piątek, 16 lipca 2010

Norwegia na już, na rano.


23.10 dowiaduję się, że mam iść do pracy.
23.30 wychodzę do pracy
00.00 jestem w pracy

5.30 jestem w domu
5.35 odbieram pocztę, zmywam make-up, piszę do mamy, patrzę za okno i po raz kolejny zachwycam się widokiem i żałuję, że nawet jeśli zrobię zdjęcie to i tak nikt nie zrozumie

14.30 budzę się...
(...)

04.33 siedzę na własnym blogu myśląc, że uda mi się coś wyprodukować, więc po prostu napiszę :

Żeby docenić obecność pewnych rzeczy w naszym życiu najpierw należy przeżyć ból związany z ich stratą.

Żadna nowość. Ale gdy skupi się na "bólu", a nie "stracie" nabiera to zupełnie innego wyrazu. Innego znaczenia. Ból jako proces. Proces zmieniania, kształtowania, rozumowania, przeżywania, zastanawiania ... co ja tu będę pisać.
Powiedziałabym Coś. Albo chociaż napisała. Ale to chyba powinno wystarczyć. Lepiej mniej teraz.

Lawendowe niebo i piasek pod oczami.

04.48 wyłączam komputer.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz