piątek, 14 marca 2014

Domowo-poherrnhutowy update 2# 'Nieusatnnie się módlcie',Hiszpania,Mam licencjat !

(Jest to druga część mojego poprzedniego wpisu http://agakosicka.blogspot.de/2014/03/domowo-poherrnhutowy-update-1-cudownych.html )       Także jestem na tych zajęciach pierwszy raz, podpisuję listę. Gdzieś w dali sali rzucają mi się w oczy dwie dziewczyny... pomyślałam, że podejdę do nich i może okaże się, że coś mi pomogą. Wiecie świadomość tego, że kogoś ani razu nie było na zajęciach i przychodzi pierwszy raz i teraz nagle chce wszystko wiedzieć jest wkurzająca dla ludzi, którzy robią coś przez pół roku. Jednak nie miałam nic do stracenia poza reputacją, więc po prostu zaczęłam z nimi rozmawiać i wytłumaczyłam moją sytuację. Okazało się, że są siostrami i robiły notatki przez cały semestr i były na każdych zajęciach. Dowiedziałam się również, że są dwa egzamin jeden dla tych bardziej ambitnych drugi tylko na zaliczenie. Jeśli uległabym mojemu strachowi pod tytułem 'boję się iść na te zajęcia po prostu wszystko znajdę przez internet i pójdę na datę egzaminu, która jest wpisana na stronie' to poszłabym na egzamin dla ambitnych a poza tym nie dowiedziałabym się, że jest lista i nie miałabym żadnych notatek. Także jak już pewnie się domyślacie dostałam wszystkie notatki. Egzamin miałam mieć za 3 tygodnie. 

...

W tym czasie pomiędzy egzaminem bardzo starałam się aby moje życie nie rozleciało się w chaosie tylko dlatego, że nie chodzę do pracy czy nie mam zajęć na uczelni. Wiedziałam, że chcę zachować to co było dla mnie najcenniejsze czyli moją relację z Jezusem. Chciałam poświęcać czas na studiowanie Słowa, modlitwę i uwielbienie. Bałam się, że będę musiała się zmuszać. Jednak warunki domowe nie sprzyjają tak bardzo jak atmosfera domu modlitwy. 
Wielką różnicą jaka nastąpiła po moim pobycie w Herrnhut to było objawienie tego, że Bóg chce żebym z cały czas był obecny Bóg. Rzeczy się działy, spotykałam ludzi, wydarzały się dobre i złe rzeczy, a ja po prostu albo rano albo wieczorem miałam czas kiedy szłam do Boga żeby to wszystko jakoś poukładać zrozumieć... I wtedy zobaczyłam, że jakoś sama sobie powiedziałam, że modlitwa to ten moment kiedy siadam z Nim sam na sam w pokoju, a poza tym ewentualnie moje myśli mogę kierować w Jego stronę.  A przecież Paweł mówi 1 Tes. 5,17 "BEZ PRZYSTANKU SIĘ MÓDLCIE" ! Duch Święty przychodził do mnie ze zrozumieniem tego. To wcale nie znaczy non stop zanosić modlitwy do Boga i gadać do niego w kółko, bo tego też naucza Biblia, że w czasie modlitwy nie mamy być wielomówni. Ale chodzi o to aby czas być w społeczności z Bogiem. I możecie powiedzieć, że wiecie to i słyszeliście to wiele razy, ale czy naprawdę tak żyjemy? Czy nasz duch nieustannie się modli, czy kiedy siadam się modlić to zaczynam zawsze od nowa czy kontynuuję to spotkanie z Nim, które ciągnie się przez cały dzień ? Ta postawa zmienia tak wiele, że kiedy zaczęłam organizować mój czas modlitwy zorientowałam się, że ... nie muszę go organizować ! :D Po prostu cały czas miałam potrzebę modlitwy. Cały czas ! Powiedziałam Bogu, że ja nie jestem właścicielką czasu ale to jest Jego czas w moim życiu, więc kiedy tylko mnie zawoła będę się modlić. To sprawia też dużo większe uwrażliwienie na Ducha Świętego i rozpoznawanie Jego głosu w każdym czasie. Także chodziłam z Bogiem,a kiedy był czas że z Nim na dłużej siadałam żeby poświęcić Mu sto procent swojej uwagi to był to tak namaszczony i wyjątkowy czas, że mogłam powiedzieć, że czułam Boga bardziej niż w Herrnhut, gdzie naprawdę dużo czas spędzałam na modlitwie.
Nim CHODZIŁA, a NIE PRZYCHODZIŁA. Kiedy mi o tym powiedział kiedy byłam z Nim na spacerze w Herrnhut. Zaczęłam widzieć jak wiele razy w moim życiu, cały dzień przechodziłam sama albo dzieląc się wszystkim z przyjaciółmi nawet nie odczuwając potrzeby żeby w tym wszystkim.
Moja droga na basen, koooocham Konstancin !
Przez ten czas właśnie praktykowałam nieustanną modlitwę i chodzenie na basen trzy razy w tygodniu. Wstawałam w miarę wcześnie rano i niesamowite jest to jak bardzo 'nieustanna' modlitwa systematyzowała mój każdy dzień. Zawsze miałam problem z organizacją czasu i załatwianiem telefonicznie papierkowych spraw, których tym razem pomiędzy pobytem w Pl i Niemczech miałam naprawdę masę. I nagle zobaczyłam, że ze wszystkim wyrabiam się na czas. Mogę pomóc w domu, ugotować coś, spotkać się z przyjaciółmi. Uczyłam się bardzo dużo hiszpańskiego (jadę do Barcelony za jakiś czas), uczyłam się teorii muzyki i miałam na wszystko czas... A ja po prostu podjęłam decyzję, że będę na każde Jego zawołanie. Tak często boimy się, że kiedy powierzymy Bogu nasz czas, który i tak nie jest nasz, to że pozawalny sprawy bo tak mówi nasza logika i matematyka... A Bóg przecież sam trzyma czas, On wie i daje obietnicę, której spełnienie oglądałam w moim życiu "Ale szukajcie najpierw Królestwa Bożego i jego sprawiedliwości, a wszystko inne będzie wam dodane" Mt.6,33. Także wszystko zostało mi dodane łącznie z finansami....

Otóż jako osoba kończąca studia zdecydowałam, że na pewien okres mojego czasu postanawiam podjąć wyzwanie życia do którego powołuje mnie Bóg i w sumie o którym zawsze marzyłam. Ku zdumieniu wielu ludzi, niezrozumieniu jeszcze większej ilości i ku ekscytującego uczucia w samej sobie podjęłam decyzję zostać misjonarzem wedle tego co czułam gdzie prowadzi mnie Bóg. Na najbliższy czas w domu modlitwy w Herrnhut a potem w Barcelonie w ośrodku misyjnym. Jednak takie życie składa się w wielu momentach polegania tylko na wierze, że Bóg zaopatrzy. Nie bałam i nie martwiłam się nigdy o pieniądze. Niesamowite jest to, że gdy jeszcze grubo ponad rok temu nie miałam w planach nic takiego, dawałam masę korków i finansowo nie miałam najmniejszych problemów mieszkając z rodzicami moja przyjaciółka miała do mnie słowo i powiedziała, że widziała złoto i, że wie nigdy mi na nic nie zabraknie i może teraz o tym nie myślę ale może być czas, że będę potrzebowała tej obietnicy. Potem będąc w Herrnhut kilka osób mówiło mi o zaopatrzeniu i jedna z nich też miała wizję złota. Miesiąc temu byłam w Polsce w pokoju proroczym i tam też dostałam słowo o zaopatrzeniu. Teraz widzę jak to wszystko ma znaczenie i jak bardzo cieszę się, że mam tą obietnicę bo tak się składa, że nie mam żadnych środków z dochodu, muszę polegać na tym co daje mi Bóg. I tak właśnie nie martwiąc się o to, ale myśląc jak poradzę sobie przez najbliższe 6 miesięcy w Herrnhut bez grosza przy duszy. Moja przyjaciółki zorganizowały mi urodziny niespodziankę...
Mój tort 'walizka' i korona z biletów !
Niesamowite było zostać tak obdarowaną. To była cudowna niespodzianka. Miałam zawiązane oczy gdywsiadałam do samochodu i zostałam zwieziona do domu Karo gdzie czekali na mnie przyjaciele z okolic całej Polski, których miałam zaszczyt poznać przez ostatnie kilka lat lub Ci, którzy zawsze przy mnie byli. W tym wszystkim zamieszani byli także moi kochani rodzice tak niesamowicie pomagający i wspierający w tym czasie. Pokój był udekorowany kartonami jakich używa się przy łapaniu stopa z nazwami krajów do których chcę jechać w celach misyjnych, a ludzie byli poprzebierani w typowe dla tych krajów ubrania ! Było przekochanie, modlili się o mnie, śpiewali mi i.... dostałam pudełko i koronę zrobioną z biletów !!! W pudełku były listy a w nich napisane wspomnienia ze mną, a do tego pudełko było... wypełnione pieniędzmi !!! Zebrali mi całkiem pokaźną sumę, czego zupełnie nie oczekiwałam, ale widziałam jak Bóg mnie kocha poprzez tych ludzi. Niesamowite to jest. Zebrałam tyle ile nie oczekiwałam nawet tak naprawdę nie prosząc o to Boga.

Jedną z kolejnych rzeczy jaka wydarzyła się pomiędzy podejściem do egzaminu było cudowne spotkanie z moją przyjaciółką z harcerstwa, która jakieś kilka lat temu przeprowadziła się do daleko położonego miasta od Warszawy. Nie widziałyśmy się ponad dwa lata. Ale to był ciąg kolejnych wydarzeń, które sprawiły czas w Pl niezwykłym. Miałyśmy cały piękny dom dla siebie i dużo czasu aby rozmawiać i też modlić się razem. Niestety diabeł od razu wkroczył do akcji i tak jak moja przyjaciółka nigdy nie zmaga się ze strachem nagle bez żadnego powodu zaczęła bać się wszelkich odgłosów w domu, bała się sama być w pomieszczeniach i ze łzami w oczach wychodząc z łazienki powiedziała 'Aga musimy się pomodlić bo zwariuję'. Modliłyśmy się razem, miałam dalej mój olejek z Izraela, który dała mi Sue w Herrnhut i namaściłam nim drzwi. Po modlitwie strach ustał i nie musiałyśmy się już o to bać. Następnego dnia miałyśmy jechać do ... Irki ! Dziewczyny poznały się kilka lat temu nie wiedząc, że znam się każdą z nich z osobna, a kiedy to odkryły doznały szoku ! Jednak przez różne okoliczności nic nie wyszło z tej znajomości i teraz jechałyśmy na spotkanie z Olą i z Irką aby się razem modlić i pytać Boga jak chce połączyć dziewczyny. Strasznie żałuję, że nie mogę podzielić się wszystkim co się tam wydarzyło, ale to były niezwykłe przełomy. Dużo łez, uzdrowienia, uwolnienia i prorokowania ! Długo modliłam się na językach na głos i w pewnym momencie poczułam parcie żeby zacząć prorokować do Oli, że jest jak lwica z konkretnych powodów i w konkretnych sytuacjach (nie mogę napisać wszystkiego) i nagle Irka mi przerywa i mówi "Aga właśnie w ogóle miałam Ci przerwać jak modliłaś się na językach, bo dokładnie to mówiłaś co teraz mówisz Oli" ... !!! To było niesamowite. Wiecie to nie było "Bóg Cię kocha", ale to były konkretne rzeczy, które Irka zrozumiała w językach... zostałam tak bardzo zachęcona,że słucham Boga w modlitwie i jestem mu poddana. Nie ma opcji żeby coś takiego nie wywarło trwałego wpływu na kogokolwiek. Potem jedna z nas miała traumatyczne przeżycie z przeszłości o czym żadna z nas nie wiedziała, ale Pan postanowił ją uwolnić z tego właśnie tego dnia... to było niezwykłe widzieć proces uzdrowienia i zdjęcia brzemienia z pleców, który nosi się przez tak długi czas. I wiecie co... to nie było spotkanie w wielkiej sali, na wielkiej konferencji gdzie światła padają na dym unoszący się dookoła przy muzyce. Tylko mały pokoik Oli, my siedzące na wykładzinie i po prostu czekające na Pana... co chce dziś zrobić przez nas i dla nas. Nie oczekując nic, dostałyśmy tak wiele. A wiem, że jest jeszcze więcej. 

Potem miałam egzamin, który okazał się banalny, więc napisałam go bez problemu. Uczyłam się do niego w domu i jak byłam na wyjeździe opisanym wyżej u mojej przyjaciółki. Którą kocham całym sercem i nie mogę się nadziwić jak silna i niezwykła jest ! Po egzaminie podeszłam do babki i zapytałam czy mogłabym dostać ocenę szybciej zapisaną w systemie ponieważ chcę jak najszybciej obronić pracę licencjacką. Bo od momentu złożenia czeka się dwa tygodnie na termin, a mój ponowny wyjazd do Herrnhut i tak opóźniał się już bardzo. A ona mówi "Tak oczywiście, proszę w mailu podać mi swoje dane, my zweryfikujemy to z listą i odeślemy ocenę" ... byłam na trzech zajęciach... bałam się bardzo. Oznaczało by to, że nie zdam, że będę musiała zostać w Polsce i nie pojadę do Niemiec. Długo się zastanawiałam czy pisać maila czy czekać dwa tygodnie dłużej na to kiedy wyniki będą wszystkim podane. Ale w końcu zadecydowałam, że po prostu napiszę, a jak Bóg chce żebym pojechała to i tak zrobi tak, że pojadę...

Zdjęcie z mojego spotkania z Julio w kawiarni w Wawie
W okresie bardzo stresującego czekania na wyniki spotkałam się z Juliem z Barcelony gdzie dokładnie mam jechać. Ogólnie historia jest taka. Rok temu zaraz po tym jak otrzymałam pragnienie oddania 3 miesięcy dostałam też przekonanie,że pojadę do Hiszpania i moja Hania miała w tym czasie też jechać na Erasmusa. Myślałam, że może znajdę pracę czy cokolwiek. Może chciałam jakiegoś wytłumaczenia dlaczego tak bardzo nie mogę sobie poradzić ze zdaniem hiszpańskiego. W tamtym czasie nie miałam nikogo w Hiszpanii, ale tak czułam. Potem pojechałam do Herrnhut i wizja jechania do Hiszpanii wydawała mi się bolesna ponieważ w moim sercu było pragnienie powrotu do Niemiec. Pisałam do ludzi do miejsc gdzie mogłabym być częscią czegoś w Hiszpanii ale nikt mi nie odpisywał, nigdy żadnego maila zwrotnego. Aż pewnego dnia dostałam maila od przyjaciółki, że bardzo wyraźnie czuła, że ma iść na spotkanie na które nigdy nie chodzi i kiedy tam poszła zobaczyła, że usługują tam jacyś hiszpanie, którzy potem podeszli do niej pomodlić się o nią i ona opowiedziała im moją historię. Chcieli się ze mną skontaktować bo potrzebują ludzi. Bardzo ogólnie nie chciałam bo serce mi się łamało na samą myśl o tym, że mam jechać tam a nie do Herrnhut a Bóg jakby milczał. Na fb pogadałam z Juliem i okazał się niesamowicie namaszczonym i mądrym człowiekiem. I kiedy już skończyliśmy rozmowę nagle powiedział, że chce zapytać o to czy mam jakieś doświadczenie w prowadzeniu cofe hasu. A ja miałam bo w kościele otwieraliśmy coś takiego. On chce takie coś ewangelizującego otworzyć w centrum Barcelony. I wtedy nagle przypomniało mi się, że moja mam rok temu miała sen, że byłam w kraju gdzie rosły palmy i w takim cofe hausie właśnie pracowałam....
Miesiąc po rozmowie Julio był w Polsce i spotkaliśmy się. Okazało się, że jest to ewidentnie od Boga. Dzieliliśmy się wizją tym Kim jest dla nas Bóg i jak On widzi przyszłość ośrodka, który prowadzi, powiedział mi też o szkole bibliijno-misyjnej... zawsze chciałam coś takiego ukończyć, ale nie wiedziałam gdzie,a tu nagle coś takiego ! Także, to chyba oczywiste potem porozmawialiśmy o datach i wyszło idealnie wg mojego przekonania, które już od jakiegoś czasu nosiłam w sercu. Pojadę na 6 miesięcy do Herrnhut a potem do Barcelony na około rok. Jedynie nie mam na to pieniędzy xD Ale co jest niesamowite, moja liderka z kościoła kiedy tak słuchała mojej historii powiedziała mi : Aga, zróbmy tak, jak będziesz kupowała bilety napisz do mnie i ja Ci je kupię... jeśli zmienisz zdanie i będzie to Afryka też zapłacę, rób to co do czego powołuje Cię Bóg.... jak bardzo niesamowite to jest ?! Jak niezwykły jest mój Bóg. Tak bardzo dba i się troszczy. Więc nie boję się o utrzymanie, jak trzeba będzie to będę pracować, a jak nie to Bóg znajdzie sposób aby mnie wyposażyć.
Poza tym z ciekawostek Julio miał słowo do gościa, który nam serwował kawę i tłumaczyłam go, a potem kiedy podszedł do nas bezdomny, Julio kupił mu jedzenie i otworzył swoją torbę i dał mu część swoich ubrań...

Kończąc tego posta. Nie dostałam odpowiedzi na maila z prośbą o szybsze wyniki, dostałam po trzech tygodniach wpis, że po prostu mam zaliczone. Mogłam załatwić sprawy na uniwersytecie, przy składaniu papierów wyszło wiele braków, które nie były moją winą, ale opóźniały mi wszystko. Mój promotor tak jak się nie odzywał od pół roku, dalej nie odpisał mi na żadnego maila, mojej pracy nie skomentował w żaden sposób, a recenzentowi, który pomagał mi we wszystkim powiedział, że to chyba raczej ja mu nie odpisuję. Ale na szczęście nie straciłam jego poparcia. Bardzo mnie to wszystko stresowało i gdybym chciała można by o tym sklecić kolejnego całego posta. Ale grunt jest taki, że prosiłam wszystkich o modlitwę, nawet nie tyle żeby zdać ale żeby mieć przychylność w jego oczach. Aby nie robił mi problemów. Są dwie oceny z recenzji jedna od recenzenta, druga od promotora. Ode recenzenta dostałam 4+, a od promotora 4. Sprawdził mi pracę 4 godziny przed obroną, więc tylko można sobie wyobrazić stres jaki miałam kiedy przygotowywałam się do wyjścia z domu nie mając tak naprawdę pewności czy mnie dopuszczą do obrony bo potrzeba tych dwóch ocen. Pojechałam na obronę i kochana Karo po raz kolejny okazała się być cudowną przyjaciółką, była tam ze mną i modliła się o mnie. Kiedy weszłam do pokoju. Poczułam taki pokój... byli dla mnie bardzo mili, a mój promotor tłumaczył mi się z pytań, które mi zadawał xD Był dla mnie tak miły, że myślałam, że przejdzie samego siebie. Z obrony dostałam 4+, co razem dało mi wynik 4+. Bóg jest dobry. Bóg jest wierny. Wiele chciałabym jeszcze napisać, ale dziękuję za wytrwałość w czytaniu tego wpisu.

Pozdrawiam z Herrnhut z mojego ślicznego pokoiku. Niedługo pierwszy wpis z tego jak mija mi tu czas. Jestem już drugi dzień :)

1 komentarz:

  1. faaaaaaajnie jest czytać o tym jak Bóg Ci objawia ważne rzeczy :D też miałam dawno taką rozkmine z czasem i od tej pory jest inaczej :) Najlepsze jest to, że On nie potrzebuje umawiać się z Toba na spotkanie, aleeee on jest NON STOP CAAAAAAŁY dla Ciebie :D dla mnie to taki kosmos, że nie ogarnam :D

    OdpowiedzUsuń